sobota, 17 maja 2025

Trump z Arabii

 


Z powodu ciszy wyborczej nie mogę dzisiaj obśmiać Strażniczki Zegara, ani pisać o Obławie Augustowskiej, austro-węgierskich brudnych funduszach (oczywiście przed I wojną światową), czy o Jakubie Patafianie , Akcji Dupokracja oraz innych irytujących trollowniach czy o Niezwykle Aktywnej Siatce Kretynów. Pozostaje mi więc pisać o sprawach międzynarodowych. A jest o czym pisać...

Jeśli przyglądaliście się podróży Trumpa do Arabii Saudyjskiej, ZEA i Kataru, to z pewnością zwróciliście uwagę na to z jakim przepychem przyjęto tam amerykańskiego prezydenta i jak wielkie umowy gospodarcze wówczas podpisano. To niejako kłóci się z narracją o "upadku wizerunku USA". Dla bajecznie bogatych arabskich monarchów, amerykański prezydent to wciąż prawdziwy "Rais" (arab. szef), a USA i monarchie znad Zatoki Perskiej łączą lukratywne interesy - dotyczące nie tylko ropy naftowej, zakupów uzbrojenia czy samolotów pasażerskich, ale również sztucznej inteligencji.



Warto jednak spojrzeć na tę wizytę w szerszym kontekście. Niedawno Mike Walz, prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, dostał kopniaka w górę, na stanowisko ambasadora przy ONZ. Pojawiły się przecieki, że stało się tak, gdyż Walz próbował manipulować Trumpem w interesie... Netanjahu. Trump miał się wkurzyć, że Izrael próbuje go wciągnąć do konfrontacji z Iranem. Tymczasem amerykański prezydent chce wygasić bliskowschodnie fronty. Stąd negocjacje z Iranem i zapowiedzi, że nowe porozumienie nuklearne jest już bliskie.



Trump zrobił jedną rzecz, która się nie spodobała Netanjahu. Zniósł sankcje na Syrię oraz spotkał się z syryjskim przywódcą al-Szarą. Netanjahu oczywiście starał się usilnie przekonać Waszyngton, że obecna ekipa rządząca Syrią to niebezpieczni dżihadyści, a przedstawiciele lobby izraelskiego nawet próbowali przekonać Trumpa do likwidacji al-Szary. Król Jordanii ostatecznie jednak uświadomił Trumpowi szkodliwość takich "dobrych rad". Trump w obecnej kadencji ma też bardzo dobre relacje z Erdoganem, więc nie widzi problemu w kontroli Turcji nad Syrią. Izrael nie będzie więc w stanie wdrożyć swojego "szczwanego planu" na podział Syrii na strefy wpływów między siebie, Turcję, USA i Rosję. W Baku zaczęły się więc tajne rozmowy między władzami Izraela i Syrii. Wygaszenie tego konfliktu będzie też w długoterminowym interesie Izraela - z rozgrzebaną wojną w Strefie Gazy, pakowanie się w okupację Syrii byłoby kosztowną głupotą.

Trump też zirytował Netanjahu prowadząc za jego plecami negocjacje z Hamasem, w wyniku których wyszedł na wolność amerykański zakładnik. Przypominam, że pod petycją, by zakończyć wojnę w Gazie i sprowadzić wszystkich zakładników podpisało się ostatnio 550 izraelskich wojskowych. Cały szereg polityków nie może się też doczekać, by zająć miejsce Netanjahu w fotelu premiera. 



Oczywiście też Arabowie mają więcej do zaoferowania niż Izraelczycy. Widać to choćby po wielkości zawartych kontraktów. Symboliczny jest też dar z Kataru - dla Trumpa, nowy luksusowy Boeing mający pełnić rolę Air Force One. Lobby izraelskie mocno się zapieniło z tego powodu... Nawet al-Szara ciekawie zagrał proponując amerykańskiemu prezydentowi Trump Tower w Damaszku w zamian za spotkanie. No cóż, Arabowie to naród handlowy...

Nie wiem jak potoczą się rozmowy z Iranem, ale tutaj też się dzieją ciekawe rzeczy. Specjalny wysłannik Steve Witkoff ostatnio mówił o możliwym pojednaniu między krajami arabskimi oraz Iranem, i że wspólnie mogą one stworzyć siłę ekonomiczną mogącą prześcignąć Unię Europejską. Przypominam, że Witkoff jest Żydem (przodkowie przyjechali do USA z "Imperium Rosyjskiego"), ale Irańczycy mimo to, wyrazili chęć negocjowania z nim.

Trumpowi chodzi oczywiście o to, by na Bliskim Wschodzie był relatywny spokój i by irańska ropa płynęła szerokim strumieniem na rynki. Wcześniej Saudowie doprowadzili do większych niż oczekiwano zwyżek wydobycia ropy w krajach OPEC+ i zrobili to pomimo bardzo niepewnych perspektyw dla popytu. Według Goldman Sachs, Trumpa zadowoliłaby ropa w przedziale cenowym 40-50 USD za baryłkę, który ostatni raz mieliśmy na jesieni 2020 r. 

Symbolem ciekawych przetasowań geopolitycznych jest również to, że w Departamencie Stanu zostanie zlikwidowane stanowisko wysłannnika ds. walki z antysemityzmem. Ma ono zostać włączone w kompetencje urzędnika zajmującego się Izraelem. 

Czyżby więc Trump słuchał najnowszej piosenki Kanye Westa?




Niewątpliwie amerykański prezydent mocno ostatnio striggerował liberalną promigrancką lewicę, przyjmując do USA grupę białych, afrykanerskich uchodźców z RPA.  Nagle lewica podniosła krzyk, że nie powinno się przyjmować imigrantów z Afryki, a Kościół Episkopaliański zrezygnował z przyjmowania federalnych grantów, byle tylko nie pomagać białym protestantom w urządzeniu się w USA.

Do ciekawej rzeczy doszło też w Europie: niemiecki Federalny Urząd Ochrony Konstytucji wycofał się pod naciskiem Amerykanów z określania AfD jako skrajnie prawicowej organizacji ekstremistycznej.

Miło byłoby, gdyby Amerykanie podjęli również podobne działania wobec naszych trzyliterowych agencji, które nie radzą sobie ze ściganiem realnych obcych agentów, dywersantów i gangsterów, a marnują środki z budżetu na netowy shitposting, kreowanie lipnych ekstremizmów i nękanie zwykłych obywateli korzystających z konstytucyjnej wolności słowa. Ot, dzisiaj, akurat w trakcie ciszy wyborczej o 6:33 ktoś próbował się zalogować na moje konto na Facebooku. 

A po świeże reposty powyborcze i nie tylko zapraszam na X

sobota, 10 maja 2025

Leon XIV, wojna indyjsko-pakistańska i Nigga HH!

 


Miałem przeczucie, że nowy papież zostanie wybrany w czwartek koło 19.00. I na tym moje przeczucia się skończyły. Gdy po słowach "Habemus Papam" wyczytywano, że nowym pontifexem został "Robert..." - początkowo myślałem, że wybrali kardynała Saraha. Gdy wyczytano nazwisko "Prevost" zastanawiałem się: co to za kardynał? Miliony ludzi sięgnęło wówczas do Wikipedii, by sprawdzić, czy nowy papież jest katolikiem. Gdy oznajmiono, że wybrał sobie imię "Leon XIV", uśmiechnąłem się. Dobry znak! Dobrym znakiem było też odwołanie się przez nowego pontifexa do Matki Boskiej Pompejańskiej. 


Wybór imienia jest intrygujący. Czyżby nowy papież chciał położyć mocny akcent na odnowę katolickiej nauki społecznej w kontrze do liberalnego i chińskiego globalizmu? (Tak jak Leon XIII zrobił to przeciwko marksizmowi i XIX-wiecznemu kapitalizmowi?) Media przypominają obecnie kilka tweetów kardynała Prevosta krytykujących Tumpa i Vance'a. Wszystkie te tweety dotyczyły jednak imigracji. Nie ma wątpliwości, że obecny papież mocno sympatyzuje z Latynosami. Jest jednak zarejestrowany jako republikanin (brał udział w prawyborach, gdy mógł), a jego poglądy dotyczące aborcji, mniejszości LPG i transów wykluczałyby go ze współczesnej partii demokratycznej zdominowanej przez globalistyczno-lewackich świrów. Leon XIV owszem mógłby być demokratą, ale takim sprzed 40 czy 60 lat.

Na kilka dni przed konklawe Trump zamieścił tweeta pokazującego siebie samego w papieskich szatach. Uznano to wówczas za przejaw trollingu, ale okazał się on częściowo proroczy - wszak wyborowi Amerykanina na papieża nie dawano dużych szans. Trump mówił też, że chciałby wyboru kardynała Timothy'ego Dolana na papieża . Dolan deklarował, że nie chce być papieżem, ale ponoć zorganizował na konklawe bardzo skuteczną kampanię wsparcia dla wyboru Prevosta. 



Intrygująco wygląda w tym kontekście tweet jakiegoś anonima (?) z 6 listopada 2024 r., że po zdobyciu prezydentury przez Trumpa nadszedł czas na "papieża Leona XIV". 

Libki zaczęły już traktować amerykańskiego papieża jako przeciwwagę dla Trumpa (mimo, że Dolan zaprzecza, by taki był zamiar kardynałów na konklawe). Będzie zabawnie zobaczyć ich w roli ultramontanów pokornie słuchających papieskich nauk w kwestii aborcji, LPG, transów i nauki społecznej :) 



Paradoksalnie pontyfikat Leona XIV może być jednak wielką szansą dla Partii Demokratycznej, by otrząsnęła się z genderowo-feministycznego gówna i stała się partią podobną jak w czasach JFK. Zwłaszcza, że Trump niszczy liberalny konsensus budowany od 1964 r. - którego kluczowym elementem jest "biała wina" i będący jej przejawem socjał dla Czarnych - a jednocześnie sięga po "socjalistyczną" i jednocześnie militarystyczną politykę Roosevelta. 

USA wspólnie ze Stolicą Apostolską będą mogły teraz grać w dobrego i złego policjanta, rozgrywając globalną wojnę przeciwko dupokratycznej antykulturze. 

Uśmiałem się, gdy na Polsat News ks. Waldemar Cisło zwrócił uwagę na symbolikę związaną ze św. Michałem Archaniołem i Leonem XIII oraz powiedział, że św. Michał Archanioł zwalcza masonerię, "bo masoneria chce zniszczyć Kościół" - a prowadzący audycję mu nie przerywał :) Takiej retoryki nie słyszeliśmy w mainstreamie od czasów św. Maksymiliana Marii Kolbe. :)

***

Polskojęzyczne, liberalne media słabo się zajmowały ukraińskim uderzeniem dronowym, które przed 9 maja (największą na świecie gejparadą w Moskwie) sparaliżowało ruch na rosyjskich lotniskach cywilnych - widać nie pasowało do dramatycznych narracji o tym, że "Ukraina tonie z winy Trumpa". A miał przecież "rosyjski agent Trump" zmusić Ukrainę do kapitulacji, a tu nadal płynie do niej broń, a Ukraińcy swobodnie uderzają w terytorium rosyjskie. Po watykańskim spotkaniu między Trumpem a Zełenskim głupio wieszczyć Apokalipsę.

Nie dziwi więc mnie również to, że polskojęzyczne, liberalne media niemal całkowicie olewają wojnę między Indiami a Pakistanem. Ich pracownicy mieliby problem ze znalezieniem Pakistanu na mapie i wolą zadawać pytania w stylu: "Czy jak zgubiłem klucze do mieszkania to ono jest nadal moje?". Nie widać też, by ludzie ustawiali sobie w profilówkach flagi Indii lub Pakistanu. Część internetowych rasistów, nie lubiących Hindusów i ich standardów sanitarnych, całym sercem popiera jednak Pakistan. Indie wyraźnie przegrywają wojnę memową :)




Tak się ciekawie złożyło, że Pakistan był do niedawna jednym z głównych źródeł amunicji dla Ukrainy. Atak terrorystyczny w Kaszmirze, który sprowokował tę wojnę wpisał się więc idealnie w interesy Rosji. Indie rządzone przez szowinistycznych miłośników krowiej uryny oczywiście były bardzo chętne do odwetu.

Konflikt jak na razie przyjmuje ograniczone ramy. Hindusi dostali jednak mocno po nosie - pierwszej nocy wojny stracili pięć myśliwców, w tym trzy francuskie Rafale. Zostały one zestrzelone chińskimi rakietami, wystrzelonymi z pakistańskich myśliwców made in China. Akcje producenta serii myśliwców Chengdu bardzo mocno poszły więc w górę. Chińczycy triumfują, że ich sprzęt okazał się lepszy od francuskiego. Otwarcie naśmiewają się z tej indyjskiej porażki. Indie po tej porażce zaatakowały rakietami brahmos pakistańskie lotniska wojskowe, a Pakistańczycy odpowiedzieli im rakietami Fateh. 

***

Przypominam, że w czerwcu czeka Was premiera nowej książki Waszego Ulubionego Autora



Soundtrack do tej książki zrobił Kanye West. Poniżej utwór promujący książkę (szybko znika z YouTube, więc jak nie będzie to szukajcie: Kanye Heil Hitler). Wyszło jak Leibach! Szczególnie chórek od 0:51.



Tymczasem Afroziomale zaczynają twierdzić, że to oni są oryginalnymi nazistami, bo "oryginalni Niemcy byli czarnymi Maurami" :)





Wśród imigrantów z Afryki zachodzi też szybka polonizacja, czego dowodem jest poniższa kłótnia, podczas której AfroPolak mówi, że "ja jestem Polish, a ty Ukrainian!". Jeszcze chwila a oskarżą banderowców o Rwandę...

 

sobota, 26 kwietnia 2025

Pontifex: Franciszek 88

 


Na powyższym obrazku - ś.p. papież Franciszek spotyka się w Niebie z małżeństwem Evity i Juana Domingo Peronów. Myślę, że byłby bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy, gdyż był przecież papieżem-peronistą - o czym kilka lat temu pisałem. Namawiam więc do przypomnienia sobie tego wpisu:

Papież peronista i najważniejszy Giertych (Gertich) 

Franciszek nie był bynajmniej żadnym lewicowym-libkiem. Jeśli był "lewakiem" to raczej takim ocierającym się o fascynację faszyzmem. Patrzymy na niego przez pryzmat naszej i europejskiej sceny politycznej, a powinniśmy go postrzegać jako produkt latynoskiego społeczeństwa. Owszem Franciszek nienawidził starej, kolonialnej Europy - być może dlatego uderzał w Mszę Trydencką, popierał trzecioświatową migrację, czy też nigdy nie złożył oficjalnej wizyty w Hiszpanii. Podejrzewam jednak też, że nie lubił zadufanych w sobie Eurocucków, w tym tych w kardynalskich biretach. Nie bez powodu żartował sobie mówiąc: "Gdy mówię o lewicowcu, mam na myśli homoseksualistę". 



Fałszywy i niemiłosiernie spłaszczony był też pewnie obraz Franciszka jako stronnika putinowskiej Rassiji. Po śmierci papieża okazało się, że z prywatnych funduszów wpłacił na zbiórkę na drony bojowe dla ukraińskiej brygady Chołodnyj Jar.  Zakupiony przez niego dron nazwano "Święty". O ilu podobnych epizodach nie wiemy?


Przypominam, że 25 marca 2022 r. Franciszek wypełnił nakaz Maryi z Fatimy - poświęcił Rosję (i Ukrainę) jej Niepokalanemu Sercu. To był dzień przełomowej wizyty Bidena w Rzeszowie i Warszawie, w ramach której USA zainicjowały politykę rosnącego wsparcia dla ukraińskiego wysiłku wojennego. Dzień w którym doszło do dziwnej - ale w porę wykrytej -  awarii Boeinga prezydenta Dudy. (Pomyślmy co było, gdyby prezydencki samolot się wówczas rozbił...) Uznałem to wówczas za dzień duchowego i dyplomatycznego przełomu w wojnie. 


Powyżej: Papież Franciszek w Niebie razem z generałem Jorge Rafaellem Videlą, przywódcą argentyńskiej junty.

Bergoglio, w czasach dyktatury, nauczył się dwójmyślenia. Co innego mówił publicznie, a co innego robił za kulisami. Publicznie wstawiał się za komunizującymi jezuitami torturowanymi przez juntę, nieoficjalnie domagał się od wojskowych, by nie zwracali uwagę na jego interwencje i porządnie się zajęli wywrotowcami. Kontynuował to dwójmyślenie w relacjach z liberalnymi idiotami z Zachodu. Wybrała go turbogejowsko-pedofilsko-liberalna mafia zdziadziałych Eurocucków z Sankt Gallen. Musiał więc się z nią liczyć i publicznie odstawiał szopkę. Prywatnie pozwalał sobie na uwagi w stylu: "Tu jest za dużo pedalstwa".

W czasie gdy kardynałowie Eurocucki zajmowali się biurokratycznymi przygotowaniami do synodu o synodalności (brzmi jak "wstęp do teorii teorii"), on budował w Rzymie swój peronistyczny dwór i obsadzał swoimi ludźmi kolegium kardynalskie. Obsadził je w dużym stopniu biskupami z Trzeciego Świata. Eurocucki z Sankt Gallen były zachwycone. 



Tyle, że wielu z tych trzecioświatowych kardynałów jest konserwatystami - oczywiście nie w tradsowskim znaczeniu - ale konserwatystami na tle Eurocucków. Wielu z nich publicznie krytykowało liberalne aspekty nauczania Franciszka i Eurocucków z Sankt Gallen. Mówi się, że Franciszek zagwarantował wybór sukcesora swojej linii. On raczej otworzył drzwi do wyboru papieża, który weźmie się na poważnie za libkowskich kardynałów z Niemiec i Europy Zachodniej. 

Kościół ogólnie przesuwa się na prawo - widać to choćby wśród amerykańskich wiernych. Wielkim paradoksem jest, że europejscy konserwatyści przyjęliby z wielką radością wybór na papieża czarnoskórego kardynała. Wiedzą bowiem, że ów kardynał byłby dużo bliższy im ideowo niż niemal wszyscy hierarchowie z Europy. Mówi się w tym kontekście choćby o kardynale Sarahu. Ma on na swoim koncie wiele wypowiedzi triggerujących libków.



No cóż, jest taki mem: nie jestem rasistą, bo mam czarnych kolegów. A wśród czarnych kolegów Murzyni w mundurach Wehrmachtu, z konfederackimi flagami i Kanye West...

***

Niektórzy żartują, że J.D. Vance zabił papieża Franciszka - bo dzień wcześniej się z nim widział. J.D. pojechał do Indii - kraj ten znalazł się na krawędzi wojny z Pakistanem... Może powinien często wpadać do Brukseli i Berlina?

Tymczasem w Rumunii Trybunał Konstytucyjny, po wyeliminowaniu Georgescu, chciał wyeliminować również Simona (któremu nie można zarzucić nic prorosyjskiego). Po telefonie z Waszyngtonu zrezygnowano jednak z wdrożenia tego planu. Amerykanie dali bowiem gostkom z dawnego Securitate do zrozumienia, że mogą nie uznać rumuńskich wyborów prezydenckich za demokratyczne - podaję to za tygodnikiem "Sieci".

Rubio natomiast zapowiedział w Departamencie Stanu likwidację wydziału, który zajmował się m.in. bzdurnymi atakami na poprzednie polskie władze oraz na wiele innych przyjaznych wobec USA rządów.

Nie martwcie się sprawą rozejmu na Ukrainie. Sztab Generalny Federacji Rosyjskiej, według Generała SWR, usilnie pracuje, by do wstrzymania wojny nie doszło. Stąd nie konsultowane z kremlowskim Politbiurem różne uderzenia rakietowo-dronowe w cele cywilne w Kijowie, Sumach czy Charkowie. Czasem się więc zastanawiam, czy ta wojna nie została przede wszystkim zaplanowana jako sposób na przesunięcie środka ciężkości władzy w Rosji z Łubianki ku "Akwarium". Jak myślicie, czemu amerykańskie służby tak dobrze znały rosyjskie plany inwazji?

***

ChatGPT dostał ponoć  obsesji na punkcie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Sam mu zadawałem pytania na ten temat - i udzielał bardzo dokładnych, filozoficznych odpowiedzi. Bardzo pozytywnie wypowiadał się również o św. Maksymilianie Marii Kolbe i jego pracach, a także o Niepokalanowie.




***



Pamiętajcie również o nadchodzącej w czerwcu premierze nowej książki Waszego Ulubionego Autora:



sobota, 19 kwietnia 2025

Czy oni wszyscy poszli za oszustem?

 


Apostołowie byli najbliższymi współpracownikami Jezusa. Wiedzieli o Nim na pewno dużo więcej niż zostało przekazane w Ewangeliach.

Piotr, któremu Jezus - według Ewangelii św. Mateusza i św. Jana oraz Dziejów Apostolskich - przekazał prymat - został ukrzyżowany na odwróconym krzyżu w Rzymie. 

Jakub Starszy - został ścięty w Jerozolimie. 

Jakub Młodszy - został ukrzyżowany.

Andrzej - został zabity na krzyżu w kształcie litery X.

Filip - został albo powieszony na słupie, albo ukrzyżowany, albo ukamienowany.

Bartłomiej - został obdarty żywcem ze skóry i ukrzyżowany w Armenii.

Mateusz - został ścięty mieczem w Persji lub zabity w Etiopii.

Tomasz - został zabity w Indiach.

Szymon Gorliwy - został przecięty piłą na pół.

Juda Tadeusz - został zatłuczony na śmierć kijami w Persji.

Judasz Iskariota - popełnił samobójstwo z powodu wyrzutów sumienia po zdradzeniu swojego Mistrza. Wybrany w jego miejsce Maciej został ukamienowany.

Jedynie św. Jan Ewangelista dożył sędziwego wieku, na wygnaniu, na wyspie Patmos, gdzie spisał Apokalipsę. 

Niemal wszyscy Apostołowie zginęli więc okropną śmiercią za głoszenie wiary w to, że ich Nauczyciel - Jezus był bogiem. Warto w tym miejscu zadać pytanie: czy ginęliby tak chętnie za oszusta? Gdyby działalność Jezusa była jednym wielkim przekrętem, to któryś z Apostołów wyjawiłby to w obliczu strasznych tortur. Wszyscy Go przecież bardzo dobrze znali. I tylko Judasz miał wątpliwości w to, czy Jezus jest Mesjaszem. Pozostali Apostołowie byli natomiast gotowi zginąć głosząc swój przekaz. Skąd więc wzięła się u nich ta pewność co do boskości Jezusa?

Ewangelie są pełne opisów cudów. Po 2 tys. lat łatwo je dyskredytować - wszak nie ma ich dokumentacj medycznej. Apostołowie widzieli je jednak i byli przekonani o ich autentyczności. Także o autentyczności największego spośród cudów - zmartwychwstania. 

Wielkim paradoksem jest, że akurat w przypadku największego cudu Jezusa mamy dowód materialny w postaci Całunu Turyńskiego. Oczywiście jesteśmy przekonywani, że Całun jest dziełem średniowiecznego fałszerza. Ów średniowieczny fałszerz wykonał ten obraz bez pomocy pędzla i barwników - użył silnego promieniowania gamma, które zmieniło strukturę włókien. W idealny z punktu widzenia kryminalistyki sposób odwzorował na całunie rany biczowanego i ukrzyżowanego Jezusa - również te z korony cierniowej. Umieścił tam ślady krwi o grupie często spotykanej na Bliskim Wschodzie, bliskowschodnie pyłki roślinne, a na oczach odbił ślady po monetach z I w. n.e. (i nawet odwzorował rzadki błąd mincerza). Do tego jeszcze upewnił się, by rysy twarzy i ślady po ranach na Całunie pasowały do innej relikwii - Chusty św. Weroniki. Mówimy cały czas o rzekomym fałszerzu z XIV wieku... 


Co ciekawe, wizerunek Jezusa z Całunu Turyńskiego idealnie pokrywa się z Jego twarzą z wileńskiego obrazu Jezusa Miłosiernego, namalowanego według wskazówek św. siostry Faustyny Kowalskiej. 

Czy więc Apostołowie nie wyrzekali się Jezusa nawet w obliczu tortur i makabrycznej śmierci, bo byli świadkami jego zmartwychwstania? A skoro Chrystus zmartwychwstał to kim naprawdę był?

W zmartwychwstanie wierzono zarówno w religii żydowskiej jak i w perskiej. Miało do niego dojść jednak dopiero na Sądzie Ostatecznym. Ze zmartwychwstaniem boga - czy raczej z jego wskrzeszeniem - mieliśmy natomiast do czynienia w religii egipskiej. Ozyrys, zabity przez Seta, został przywrócony do życia przez Izydę. Historia o śmierci i zmartwychwstaniu Ozyrysa była jednym z powodów tego, że Egipt dosyć szybko się schrystianizował. Mieszkańcy Kemet dostrzegli w historii Jezusa znajome elementy...

Zostawiam Was z tym pytaniem.

Wesołych Świąt Wielkanocnych! Co najmniej tak wesołych jak debaty w Końskich!

***

Niektórzy z Was już pewnie dostrzegli na stronach Wydawnictwa Replika zapowiedź  nowej książki Waszego Ulubionego Autora, która będzie dostępna w sprzedaży w czerwcu:



To praca pod pewnymi względami pionierska, z materiałami w 80 proc. nigdzie wcześniej nie publikowanymi przez Waszego Ulubionego Autora. Będzie On z pewnością ciekawy Waszych reakcji...

Ilustracja muzyczna: Dies Irae Opening


sobota, 12 kwietnia 2025

You've been punked! + Końskie stolicą demokracji

 


Gdy Trump pisał  "Be cool!... To dobry dzień, by kupować!", ci co mieli wiedzieć, już wiedzieli i odpowiednio obstawili pozycje. Dobrze zarobili, gdy amerykańskie indeksy giełdowe wystrzeliły w górę, po tym jak Trump ogłosił 90-dniowy rozejm w wojnie handlowej i obniżył do 10 proc. cła wszystkim, poza Chinami. Czy taki był plan od początku?

Media przyjęły wersję mówiącą, że Trump złagodził swoje uderzenie handlowe pod wpływem wyprzedaży obligacji. Owa wyprzedaż została celowo zainicjowana przez Japonię. Zauważcie jednak, że rzekomy fake news - wypowiedź prezydenckiego doradcy ekonomicznego Kevina Hasseta o szykowanym 90-dniowym rozejmie handlowym, obejmującym wszystkich poza Chinami - pojawił się w poniedziałek późnym popołudniem. To było jeszcze zanim mocniej zauważalna stała się wyprzedaż obligacji. Myślę więc, że taki plan był od samego początku. Zresztą mówił o tym Bessent - wskazując, że to pułapka na Chiny oraz inne kraje nie chcące negocjować. Resztę krajów USA mocno postraszyły - nawet UE się ugięła słabo reagując na 20 proc. cło. Teraz więc wszyscy odetchnęli z ulgą, że Trump wprowadził 10 proc. cło na cały świat - czyli coś o czym mówił w kampanii wyborczej i co od początku preferował Bessent.

Chińczycy odwołali się do dziedzictwa Reagana, puszczając w necie jego wypowiedzi negatywnie oceniające cła. Pominęli jednak to, że Reagan wprowadził 100 proc. cło na Japonię. To doprowadziło wówczas do Porozumienia Plaza. Czy obecna wojna celna doprowadzi więc do Porozumienia z Mar-a-Lago?

Wielu ludzi jojczy, że cła podsycą inflację. A ja spodziewam się, że dadzą o sobie znać również siły deflacyjne. To, czego Chińczycy nie sprzedadzą w USA zostanie bowiem skierowane na inne rynki, w tym do Europy. Co robią w tej sytuacji Eurocucki? Deklarują chęć większej wymiany handlowej z Chinami i chcą obniżyć  cła na chińskie samochody elektryczne. 

Było sporo jojczenia, że "Rosja nie została objęta podwyżkami ceł". To nie ma znaczenia. Dużo ważniejsze jest to, że ucierpiała na wojnie celnej całkiem mocno. Dotykają ją przecież skutki spadku cen ropy - do poziomów nie widzianych od lutego 2021 r. Przypomnijmy: Trump na jesieni 2024 r. mówił, że Rosja nie będzie mogła prowadzić wojny przy cenie ropy wynoszącej 40 USD za baryłkę. W styczniu i lutym 2025 r. zapowiadał natomiast, że szybko doprowadzi do spadku cen ropy, a w ślad za tym spadkiem pójdą w dół stopy procentowe. Wszyscy się spodziewali, że po prostu będzie dążył do wzrostu produkcji surowca w USA, a on tego dokonał zupełnie inaczej. I te niższe ceny przez dłuższy czas z nami zostaną - gdyż nie ma na rynku impulsów mogących prowadzić do ich wzrostu, a OPEC+, mimo nadpodaży, powiększa wydobycie. Przypomnę, że główną rolę w tym kartelu odgrywa Arabia Saudyjska...

Ostatnio tutaj różni komentatorzy narzekają: "Czemu w tej kawie nie ma lodu?! Dlaczego muszę pić gorącą kawę!?" i "No i kiedy te putinistyczne USA wkurzą się na Rosję!? Ha ha ha... Czekamy na 20 kwietnia... Ha ha ha... Dlaczego nie wkurzają się teraz?!". No to odpowiem: nie każdy proces jest równie szybki jak seks, który uprawiacie ze swoimi Grażynkami. Pisałem, że negocjacje załamią się PO PEWNYM CZASIE. Nie wiem, czy rozumiecie pojęcie czasu? Wcześniej wskazywałem, że Trump wyznaczył "Putinowi" deadline do 20 kwietnia, czyli do Wielkanocy. I mimo, że ten deadline jeszcze nie minął, jojczycie, że Trump nie ukarał Rassiji za jego złamanie. Tymczasem serwis Axios podaje, że "jeśli do końca miesiąca nie dojdzie do zawieszenia broni, to Trump nałoży dodatkowe sankcje na Rosję lub pozwoli to zrobić Kongresowi". (Możecie teraz się spokojnie wysrać w komentarzach pod artykułem z Axios, że piszą głupoty, a wy wiecie lepiej, bo oglądacie TVN.) Wzmianka o pozwoleniu Kongresowi na ogłoszenie sankcji odnosi się zapewne do międzypartyjnego projektu ustawy napisanej przez senatora Lindseya Grahama przewidującego m.in. nałożenie 500-procentowych ceł na kraje, które kupują rosyjską ropę, gaz, uran i inne surowce. 

Niewątpliwie punktem do bramki Rosji było niedawne schwytanie obywatela ChRL na froncie w Donbasie, walczącego po stronie świniorosów. 

Dlaczego jednak Trumpowi tak się spieszy z wygaszeniem frontu rosyjsko-ukraińskiego do końca kwietnia? Czy coś planuje on po tym terminie?

Pierwsze, co mi przyszło na myśl, to zgrupowanie bombowców B-2 na wyspie Diego Garcia, które uczestniczy w manewrach polegających na bombardowaniu Hutich. Myślałem, że Trump naprawdę chce zaatakować irańskie instalacje nuklearne. To jednak tylko demonstracja. Zapowiedział bezpośrednie rozmowy z Iranem. Zależy mu więc na wyłączeniu tego kraju chińsko-rosyjskiej osi. Ograniczony atak lotniczy jest opcją na wypadek fiaska negocjacji. Iran w zeszłym roku totalnie się ośmieszył i pokazał, że jego obrona przeciwlotnicza praktycznie nie istnieje - Izraelczycy robili w jego przestrzeni powietrznej, to co chcieli. Amerykanie mogliby praktycznie bezkarnie uderzyć w wybrane cele w Iranie. Irańskim dronom dolecenie na Diego Garcia zajęłoby 20 godzin. Jeśliby nie zostały zniszczone irańskie rafinerie, to rynek naftowy średnio by to odczuł.

Dlaczego Iran ma zostać szybko wyeliminowany z gry? Bo w tej grze chodzi o kontrolę tras morskich oraz dostaw ropy do Chin.  Czemu jednak Trumpowi aż tak się spieszy?

Bo według funkcjonariuszy amerykańskich tajnych służb, siły zbrojne ChRL będą w ciągu pół roku gotowe na przeprowadzenie inwazji na Tajwan.  I to bardzo wiele tłumaczy.

Bonusowa ciekawostka: USA zawarły z Koreą Południową porozumienie dotyczące wspólnej budowy okrętów wojennych. 

***

Tymczasem nasza dupokracja srająca odniosła kolejny wiekopomny sukces. "Niezależna" sędzina "hy hy hy" na wniosek złożony przez jakiegoś Janusza (na razie nieprawomocnie) odebrała TV Republice i WPolsce24 koncesję na nadawanie na MUXie. Takie uderzenie w dwie popularne, opozycyjne stacje (Republika ma oglądalność większą niż TVN 24, a WPolsce24 większą niż Polsat News) akurat w trakcie kampanii wyborczej może się kojarzyć z Ukrainą późnego Kuczmy. Zobaczymy czy Priwislańcy i Weischlegauczycy wybiorą sobie uśmiechniętą, chemicznie pobudzoną wersję Kuczmy na prezydenta. Jeśli tak, to będą musieli się pożegnać z wolnością słowa - ale to akurat średnio odczują, bo wielu z nich nigdy nie miało nic mądrego do powiedzenia, a w TV interesowały ich tylko mecze i gówniane seriale. (W dalszej kolejności pożegnają się z pieniędzmi z PPK, a później z samochodami i mieszkaniami w ramach różnych "Zielonych Ładów". Ale to już będzie wówczas za późno na protesty...). Przesadzam? Wafelkowy Buc nie reagował, gdy jego ochroniarze bili dziennikarza Janusza Życzkowskiego, a posłowie PO wraz z ochroniarzami zachowywali się w Końskich jak tituszki wobec dziennikarzy (w tym tych z mediów lokalnych), członków sztabów wyborczych czy nawet kandydatów.



Ciekawi mnie tylko jedno: czy ekipa rządząca Weischlgau naprawdę myśli, że jak zlikwidują nam Republikę i WPolsce24 to zaczniemy oglądać TVP Info? Przecież każdego normalnego widza odstraszają te sfanatyzowane wariatki w wieku 50+, które tam obsadzono w roli prezenterek...

Na szczęście, niezależne media JESZCZE działają i wywołują potężny ból dupy u różnych waflowych dupiarzy. Nie wiem, czy oglądaliście debatę na rynku w Końskich prowadzoną wspólnie przez Republikę, WPolsce24 i Trwam. To było mistrzostwo!!! Naprawdę przednia rozrywka! Dużo lepsza od Fame MMA! Pomysł zorganizowania tego widowiska był czymś absolutnie genialnym! A późniejsza debata TVP w likwidacji, TVN i Polsatu była prawdziwym roastem Trzaskowskiego. Brakowało tylko, by na końcu Rafał krzyczał niczym Mugatu z Zoolandera : Nic w życiu nie osiągnęliście!!! Kompletnie nic!!! Ja przynajmniej wymyśliłem strefę relaksu! A wy co osiągnęliście?! NIC!!! 


Trafne memiczne podsumowanie debaty - tylko nie wiem czemu ktoś wrzucił do tego mema biełaruskiego onucowca Maciaka, którego już w 2019 r. obśmiewał dr Targalski

Debata Republiki, WPolsce24 i Trwamu dała szansę na zabłyśnięcie mniej popularnym kandydatom. Prawdziwym hitem było pojawienie się prof. Joanny Senyszyn, która odstawiała tam Big Mamę z "One Piece". Show robił Stanowski, a nawet Hołownia pozytywnie zabłysnął. Szkoda, że nie było tam dra Bartoszewicza. Dali d... na gigantyczną skalę Mentzen i Braun, bo się nie pojawili i stracili okazję do zabłyśnięcia. 



W Końskich widzieliśmy przepaść między prawdziwą, przypominającą słowiański wiec czy sarmacki sejmik demokracją, a posteuropejską dupokracją srającą.

***

A w moim blogu z recenzjami: "Wojna bez walnej bitwy" generała Kutrzeby, "Plac Zgody. Wieczyście neutralna Szwajcaria" oraz książki poświęcone Katyniowi: "Księża z Katynia" Patryka Pleskota i "Funkcjonariusze i pracownicy więziennictwa RP zabici w zbrodni katyńskiej" dra Szczepańskiego. 

Wkrótce więcej o mojej NOWEJ książce. Dostałem niedawno projekt okładki: jest zajebista!

sobota, 5 kwietnia 2025

Dupokracja srająca

 


Pamiętacie jak kilka tygodni temu Erdogan pod byle pretekstem wsadził do aresztu Ekrema Imamoglu, burmistrza Istambułu i zarazem lidera opozycji? Wcześniej, również pod byle pretekstem, anulowano dyplom uniwersytecki Imamoglu, formalnie uniemożliwiając mu start w wyborach prezydenckich. Wielu libków szczerze wówczas roniło łzy z powodu działań tureckiego reżimu.

Pamiętacie też pewnie, że na Białorusi przez ostatnie dwie dekady wielokrotnie, pod różnymi pretekstami, uniemożliwiano różnym kandydatom start w wyborach. Często stawiano im zarzuty kryminalne w zmontowanych sprawach. Słusznie się z tego powodu oburzaliśmy wraz z libkami.

Jak więc oceniać to, do czego doszło niedawno we Francji? Pod byle pretekstem uniemożliwiono tam start w wyborach prezydenckich przywódczyni opozycji - Marine Le Pen. "Jak możesz pisać, że pod byle pretekstem?! Słusznie ją przecież skazali za malwersacje!" - odezwą się libki. Przypomnę im więc, że Imamoglu i wielu białoruskich opozycjonistów ma również sprawy właśnie za "malwersacje". Na czym polegał ten straszliwy przekręt dokonany przez Le Pen? Na tym, że zatrudniała swojego asystenta partyjnego jako asystenta w Parlamencie Europejskim. To samo robią chyba wszyscy francuscy eurodeputowani, a karę w tak bzdurnej sprawie dostała tylko Le Pen. Francuski establiszment zastosował więc białoruskie metody wobec liderki opozycji. (Zróbcie eksperyment myślowy: w miejsce "Francji" wpiszcie  "Białoruś", a w miejsce "Le Pen", "Cichanowska".) "Jak możesz porównywać kraj taki jak Francja z Białorusią i Turcją?! Tam nie siedzą masowo więźniowie polityczni za kratami!" - no cóż, Łukaszenka i Erdogan też na początku swoich rządów prowadzili stosunkowo łagodną politykę wewnętrzną. (Liczba osób które zginęły w dziwnych okolicznościach za rządów Łukaszenki jest w zasadzie krótsza od liczby dziwnych zgonów za pierwszego Tusska.) "Fox, rzuciło ci się już totalnie na mózg! Jak możesz bronić Le Pen, która jest związana z Rosją!?" - odpowiedzą libki. No cóż, Łukaszenka również oskarża białoruskich opozycjonistów o związki z innymi państwami - USA, Wielką Brytanią czy Polską. Tak samo Erdogan powiązał Imamoglu z kurdyjskimi terrorystami. Powiązać zawsze można każdego z każdym. Tomasz Piątek pisał np. że amerykańskie koncerny zbrojeniowe "są związane z Rosją" :) Przed aferą we Francji, mieliśmy skandal w Rumunii z anulowaniem pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii. Upolityczniony Trybunał Konstytucyjny, na podstawie raportu jakiś jełopów ze służb, orzekł, że opozycyjny kandydat Calin Georgescu dostał wsparcie z Rosji w postaci reklam na TikToku. Później okazało się, że owe reklamy były wykupione przez rządzącą Partię Narodowo-Liberalną, która pompując Georgescu. chciała w ten sposób osłabić innego prawicowego kandydata. Gdyby w UE rzeczywiście panowała demokracja, to powinno być megaskandalem. Eurockucki cieszą się jednak z tego, co się wydarzyło w Rumunii i wskazują, że to scenariusz do zastosowania w innych krajach UE - choćby w Niemczech.

Czy więc w Unii Europejskiej mamy demokrację? Eurockucki twierdzą, że tak. Mamy demokrację, ale walczącą. Tak samo jak za komuny mieliśmy formalnie "demokrację ludową". Do tego dziwacznego ustroju dużo bardziej pasuje nazwa: dupokracja srająca.

Owa pseudodemokracja przede wszystkim nienawidzi wolności słowa. Grozi więc amerykańskim portalom społecznościowym, że nałoży na nie wielomiliardowe kary bądź je zablokuje, jeśli będą pozwalali ludziom swobodnie się wypowiadać. W tradycyjnych mediach również ma panować jednolity przekaz - więc we Francji zamknięto popularną prawicową telewizję C8.  W Niemczech BKA, czyli federalna policja kryminalna, zrobiła najście na dom kolesia, który napisał, że jedna z polityczek Zielonych jest "gruba".

No, ale może w zamian za te ograniczenia wolności politycznych i wolności słowa, dupokracja srająca coś zapewnia obywatelom? Może zapewnia im bezpieczeństwo? Francja akurat posiada broń jądrową, ale poza tym jej armia jest tak słaba, że nie mogła sobie poradzić z bandami Subsaharyjczyków w Sahelu. O innych państwach Europy Zachodniej nie warto nawet wspominać, bo ich armie są jeszcze słabsze. Państwa te nie są w stanie bronić się przeciwko większemu zagrożeniu zewnętrznego. Do tego ich granice są dziurawe. Bezpieczeństwo wewnętrzne? Dzięki masowej imigracji prymitywów z Trzeciego Świata, zachodnioeuropejskie miasta zamieniają się w trzecioświatowe shithole. Strach posyłać dzieci do syfnych szkół publicznych. A może jednak dupokracja srająca zapewnia poddanym dobrobyt? Większość państw Europy Zachodniej jest obecnie stosunkowo zamożna dlatego, że do bogactwa doszła w przeszłości, ale ostatnie dwie dekady oznaczały stagnację czy nawet regres w ich rozwoju. Wystarczy spojrzeć choćby na statystyki PKB per capita. Najbogatsze spośród większych gospodarek UE mają ten wskaźnik na poziomie najbiedniejszych amerykańskich stanów. UE jest zapóźniona technologicznie i pod względem rozwoju rynków finansowych. Przoduje jedynie w produkowaniu regulacji. Do tego w ostatnich latach zarzynała gospodarki państw członkowskich Zielonym Ładem i podobnymi fanaberiami. Dupokracja srająca zapewnia dobrobyt jedynie: oligarchom, pasożytniczym politykom i Subsaharyjczykom, którzy z chat ulepionych z bawolego gówna przenieśli się do podparyskich bloków. Wygląda na to, że dla rdzennej ludności przeznacza ona tylko jeden scenariusz: nic nie będziesz posiadał, wszystko będziesz wynajmował, będziesz jadł sojową papkę z robakami i będziesz szczęśliwy. Dupokracja srająca nie jest w stanie nawet zapewnić poddanym rozrywki. Jako rozrywkę widzi ona głównie: produkcje "woke" w stylu "Adolescence", gównianą sztukę nowoczesną i gejparady. Jeśli nie jesteś gejem lub transem, to nawet twoje życie seksualne ma być nudne i sztampowe. 

Dupokracja srająca jest więc ustrojem straszliwie lamerskim: nie zapewnia zwykłym ludziom żadnych korzyści, a generuje ogromne koszty i ogranicza ich wolność. To również reżim straszliwie nieefektywny, który upodabnia UE do RWPG i Układu Warszawskiego. 

Czy USA będą więc chciały bronić takiego parszywego sojusznika?

No cóż, w swojej historii wspierały one kraje o najróżniejszych ustrojach. Od monarchii niewolniczych (Etiopia), poprzez monarchie islamskie (Arabia Saudyjska), faszyzujące dyktatury (Hiszpania Franco) po stalinowski ZSRR i maoistowskie Chiny. Za Cartera Amerykanie wspierali nawet Czerwonych Khmerów Pol Pota. Są więc często w stanie przymknąć oko na kwestię praw człowieka. 

Oczywiście zdarzają im się mesjanistyczne odchyły - zwykle za rządów demokratów. W imię demokracji szkodzili choćby rządowi Republiki Chińskiej w czasach wojny. Zabili 200 tys. ludzi w Hiroszimie i Nagasaki, byle tylko nie zgodzić się na japoński warunek zachowania instytucji cesarstwa - warunek, który później przyjęli. Tak samo administracja Bidena wydała 200 mln USD poprzez USAID by ryć pod sojuszniczym pisowskim rządem, bo był "zbyt konserwatywny" i niezbyt pasował do wizji, w której Niemcy mieli wziąć odpowiedzialność za Europę.

Ogólnie jednak sojusznik musi być pożyteczny. Saudowie co prawda dosłownie srają na prawa kobiet i ćwiartują dysydentów w swoich ambasadach, ale ogólnie są cholernie użyteczni dla USA. A Eurocucki z mikroskopijnymi armiami?

W tym kontekście należy też widzieć wojnę handlową rozpętaną przez Trumpa.

Nie łudzę się - wiem, że libkowscy debile będą w tym wpisie czytać co trzecie zdanie (pomijając trudniejsze słowa) i nie zrozumieją, o co mi chodzi. Zaznaczę jednak, że: nie popieram wojny handlowej, ale będę tłumaczył o co w niej chodzi.

W długim terminie wojna handlowa może przynieść część oczekiwanych przez obecną administrację skutków: zmienić architekturę łańcuchów dostaw i doprowadzić do Porozumienia Mar-a-Lago, czyli do osłabienia dolara i spadku rentowności obligacji.

W krótkim terminie światu grozi jednak kryzys, być może porównywalny z tym z 2008 r., ale mniejszy od tego z 2020 r.  

"Ojeju! Olaboga! Kryzys! Upadek dolara!" - odezwą się ludzie biorący wiedzę ekonomiczną z filmików różnych youtubowych zjebów. Przypomnę więc, że kryzys kryzysowi nierówny, a recesja depresji. Recesja to normalna część cyklu koniunkturalnego i nie należy jej utożsamiać z totalnym załamaniem gospodarki. Recesję da się też łagodzić środkami fiskalnymi i monetarnymi. Jak na razie zapowiada się scenariusz recesji w USA wynoszącej dwa kwartały. 

Start wojny handlowej zaplanowano zgodnie z kalendarzem wyborczym. W tym roku nie ma w USA żadnych wyborów federalnych, w przyszłym są uzupełniające do Kongresu. Uznano też, że bezpieczniej jest dokonać takiego "kontrolowanego wyburzania" teraz - gdy gospodarka nadal jest silna (o czym świadczą choćby ostatnie dane z rynku pracy) a na giełdach niedawno ustanawiano rekordy - niż później. 

Wszyscy patrzą na zwałki na giełdach, a mało kto przygląda się rynkowi obligacji. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek spadła wczoraj do 3,88 proc. Chodzi o to, by spadła jeszcze niżej. Tymczasem wbrew całemu zamieszaniu wokół DOGE, amerykańskie wydatki rządowe wcale nie spadają. Rosną w podobnym tempie jak za administracji Bidena. A Trump szykuje dużą obniżkę podatków. Może też powysyła Amerykanom czeki stymulacyjne, z pieniędzy zaoszczędzonych przez DOGE. Kampania przeciwko Homofobii nie dostanie wypłaty z USAID, bo pieniądze mające iść na grant trafią do jakiś rednecków z Apallachów, którzy kupią sobie za nie nowe strzelby do polowań na kryptydy :) Będziemy mieć więc stymulację fiskalną w USA, do której wcześniej czy później powinien przyłączyć się Fed. Słyszymy oczywiście, że cła "to podatek nałożony na konsumentów" i że "podsycą inflację". Za pierwszej kadencji Trumpa podwyżki ceł miały znikomy wpływ na ceny - teraz będą miały większe znaczenie, ale trzeba pamiętać również o dwóch siłach dezinflacyjnych. Ropa tanieje, a wraz ze spadkiem jej cen powinny spaść koszty wszystkiego, co jest transportowane samochodami i okrętami. To co, nie zostanie sprzedane na rynkach eksportowych, zostanie przekierowane na rynek krajowy, co będzie prowadziło do ograniczenia wzrostów cen lub nawet ich spadków.



Yanis Varoufakis zwrócił uwagę, że głupotą będzie odpowiadać na cła Trumpa podwyżkami swoich ceł. UE posiada bowiem dużą nadwyżkę w handlu z USA. Będzie więc bardziej tracić na eskalacji handlowej. Zdaniem Varoufakisa dużo lepszym rozwiązaniem jest pobudzanie popytu krajowego za pomocą stymulacji fiskalnej. Tyle, że ten scenariusz jest w Unii trudny do zrealizowania. W jej największej gospodarce - Niemczech - co prawda poluzowano sado-masochistyczny hamulec fiskalny nałożony przez Merkel - ale zrobiono to na pół gwizdka. 500 mld euro dodatkowych wydatków na infrastrukturę ma być rozpisane na 10 lat, z czego 100 mld euro ma iść na zielone szaleństwa zarzynające gospodarkę. Wszystkie kraje UE są objęte unijnymi regułami fiskalnymi przewidującymi, że deficyt finansów publicznych nie może przekraczać 3 proc. PKB, a dług publiczny nie może wynosić więcej niż 60 proc. PKB. Te reguły są wzięte totalnie z dupy i nie mają żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Przez ostatnie dwie dekady skutecznie ograniczały one rozwój gospodarczy UE, uniemożliwiając ekspansję fiskalną potrzebną choćby do modernizacji infrastruktury i pobudzenia popytu wewnętrznego. Obecnie wszelkie próby ekspansji fiskalnej mogą być podobnie żałosne jak program KPO podczas pandemii - Komisja Europejska łaskawie pożyczy pieniądze jeśli wydacie je na głupoty, których ona chce, ale przy okazji musicie zgodzić się na szereg głupich warunków. Dodatkowo łagodzenie skutków kryzysu będzie ograniczane przez silne euro, uderzające w konkurencyjność eksportu. Ponadto do Europy zostanie przekierowane morze chińskiego taniego badziewia, które nie trafi do USA. Albo więc będziemy mieć wojnę handlową UE z Chinami (i katastrofę niemieckiego eksportu) albo deflację w Europie.

Trump pokazał właśnie co sądzi o Eurocuckach. Dając Wielkiej Brytanii (do której też ma zastrzeżenia) cła 10 proc., a Unii 20 proc., wynagrodził Brytyjczyków za brexit. Moim zdaniem popełnił jednak błąd nakładając podwyższone cła na UE już teraz. Mógł poczekać. I powiedzieć: podwyższam wam cła, gdyż łamiecie zasady demokracji we Francji, Rumunii i w Polsce. 

***

W blogu o recenzjach pojawiło się kilka nowych książek: "Nie patrz martwym w oczy", "Wielka wojna Izraela", "Manifestacje warszawskie 1916-1939". "Wojsko Polskie 1939. Organizacja i wyposażenie".

sobota, 29 marca 2025

Akceleracjonista Trump? A co robią demokraci?

 


Maciek, autor fajnego bloga Zapiski Czynione po Drodze, wskazuje, że cała ta afera z wyciekiem "tajnych planów" ataku na Hutich była ustawką. Ja nie jestem tego pewny, ale są pewne intrygujące elementy tej historii. Po pierwsze, nie było na tym chatroomie żadnych "tajnych planów". Była luźna rozmowa z informacjami, których Iran nie zdołałby wykorzystać na czas. Po drugie, ten cały Goldberg nie był osobą przypadkową. Dziennikarz "The Atlantic" slużył wcześniej w izraelskiej armii, czy raczej wojskowej bezpiece - pilnował więźniów i nawet tuszował skandal z ich torturowaniem. Tyle jeśli chodzi o bohaterów libków...

Kluczowy w całej sprawie był przekaz - "Europa powinna nam wynagrodzić to, że walczymy o bezpieczeństwo jej głównego szlaku żeglugowego". Czyli ciąg dalszy przygotowań do Porozumienia z Mar-a-Lago - to akurat opinia nie moja, a analityków Rabobanku. Dodatkowo to wiadomość dla Iranu. Tak się akurat złożyło, że akurat na wyspę Diego Garcia zleciało się mnóstwo bombowców B-2. A Iran kilka dni później przekazał Amerykanom, że jest gotowy do nieformalnych rozmów.

W rozmowach z Ruskimi oczywiście impas. Ruscy domagają się, by najmniejszemu ich ustępstwu towarzyszyło znoszenie sankcji. Tyle, że sankcje są w dużo większym stopniu niż od USA zależne od Europy. A Eurocucki nie zamierzają ich znosić, bo dzięki nim Ruscy sprzedają im swoją ropę i gaz po taniości, kamuflując je jako surowce z Kazachstanu i Azerbejdżanu. Jednocześnie Amerykanie mocno naciskają, by zawrzeć pokój do 20 kwietnia. Czemu im jednak tak zależy na tym 20 kwietnia? Czyżby po tym terminie zamierzali mocniej docisnąć Iran czy najechać Meksyk?





Trump jest brzydki, Trump jest zły, Trump ma strasznie wielkie kły...

Ten Król Boomerów jest chyba nieświadomym akceleracjonistą dążącym do przyspieszenia upadku liberalnego ładu zachodniego  - do czego podpuszczają go technokratyczni zwolennicy Mrocznego Oświecenia :)

OK. A co z tym robią demokraci?






Jak dotąd wyżywają się (a raczej wyżywa się psychiatryczno-antifiarsko-transowa część ich elektoratu) na Teslach. I przerzucają swoją kasę do Szwajcarii. A poza tym nic. Nawet nie zorganizowali fiskalnego "zamknięcia rządu", gdy mieli okazję. Ekipa Trumpa rozpieprzyła im USAID i wiele innych zabawek, a ci siedzą cicho i zbierają cięgi od swojego elektoratu. Tylko 27 proc. wyborców postrzega ich partię pozytywnie. Co Trump ma na tych pajaców, że siedzą tak spokojnie? I co z listą klientów Epsteina?



Jeśli teraz jojczycie z powodu Trumpa, to pamiętajcie, że nie zdobyłby on drugiej kadencji, gdyby nie demokraci. Wystawili w walce o prezydenturę totalną kretynkę, która wzięła sobie jako kandydata na wiceprezydenta jeszcze większego debila - "Tamponowego Tima". I dziwili się, że przy okazji stracili też Senat oraz Izbę Reprezentantów? Wcześniej spieprzyli robotę nie potrafiąc Trumpa wsadzić do więzienia w zmontowanych przez siebie sprawach. A gdy to im się nie udało, wykorzystali jakiś sojowych cucków do przeprowadzenia zamachów na Pomarańczową Bestię. I gdzie ta sprawna Partia Demokratyczna z czasów Clintonów, która załatwiała sprawy za pomocą seryjnych samobójców? O demokratach z czasów Lyndona Johnsona już nawet nie wspomnę...

Wygląda na to, że demokratów zniszczyło DEI - zastępowanie rozsądnych białych mężczyzn przez różnego rodzaju niekompetentnych przedstawicieli mniejszości rasowych. Kiedyś wśród demokratów byli związkowcy, kryptorasiści oraz przeciwnicy aborcji. Wszystkich pogoniono, by zrobić miejsce dla feministek, stereotypowych głupich Shaniq z getta, sojowych cucków, wściekłych antifiarzy, kryptoislamistów, transów i wynajętych aktoreczek takich jak Alexandria Ocasio-Cortez. Woodrow Wilson zdecydowanie byłby dzisiaj rasistowskim, netowym alt-rightowcem...

Okazję do wyciągnięcia kasy od fanów zwęszył już natomiast Bernie "Podziel się ze mną swoją kanapką" Sanders. Organizuje wiece "Zwalczaj oligarchię". Zabawne, bo koleś jest finansowany przez przemysł farmaceutyczny . Ale cóż, może koleś potrzebuje kasy na kolejną rezydencję...






sobota, 22 marca 2025

Kemet: Megastruktura pod piramidami

 



Zespół włoskich naukowców  dokonał niedawno największego odkrycia w dziejach archeologii. Za pomocą technologii radarowej SAR (nazywanej też tomografią doplerowską) przebadali oni Piramidę Chefrena na Płaskowyżu Gizy. Nie tylko znaleźli dzięki temu pięć ukrytych komnat w tej piramidzie, ale również odkryli struktury znajdujące się pod piramidą. Okazało się, że jest tam osiem cylindrycznych, pustych w środku szybów idących 648 metrów w dół. Każdy z nich był okolony czymś w rodzaju spiralnej klatki schodowej. Szyby łączą się z ogromnymi, prostopadłościennymi strukturami znajdującymi się pod trzema głównymi piramidami. Struktury te schodzą na głębokość 2 km. Geometryczne kształty tych megastruktur wykluczają ich pochodzenie naturalne. To nie są jaskinie, to obiekty wydrążone w skale.



Wstępny raport na ten temat możecie znaleźć tutaj, a tutaj poprzedni raport z tomografi doplerowskiej Piramidy Chefrena w 2022 r. 

Akademickie mendy na razie albo udają, że tego odkrycia nie było, albo twierdzą, że "to niemożliwe, bo niemożliwe". Trudno bowiem wyobrazić sobie budowę takich megastruktur nawet z użyciem współczesnej technologii. (Najgłębsze kopalnie dochodzą co prawda do 4 km w głąb Ziemi, ale już te o głębokości 2 km są uznawane za bardzo głębokie.) 

Rodzi się więc pytanie: Do jakich celów zbudowano te struktury? Czy to były schrony na wypadek Wielkiego Potopu, w których ukryto też dawne kroniki oraz technologie? Czy to były instalacje, które sprawiały, że kompleks w Gizie był wielką elektrownią lub "Gwiazdą Śmierci"? Pewne jest jedno: megastruktury pod Płaskowyżem Gizy zostały zbudowane przez bardzo zaawansowaną cywilizację, która według oficjalnej historiografii nigdy nie powinna istnieć.

Osoby chcące zadać mi naiwne pytania odsyłam do poprzednich odcinków serii Kemet:

Eksperyment zaczął się w Sakkarze



Mapa Nieba (MUST READ!!!)


***

Tymczasem po jojczeniu, że Trump chce rozmawiać z "Putinem" zaczęło się jojczenie, że Trump nie porozumiał się z "Putinem" w sprawie rozejmu. Ja tu nie widzę żadnego powodu do jojczenia. To bardzo dobrze, że do porozumienia nie doszło. Niech Rassija sobie jeszcze tak przez kilka tygodni pogrywa z USA, to obecny reset skończy się zanim się zaczął. Przypominam, że Obamie zajęło aż 6 lat zrozumienie, że Rosja go oszukuje na resecie. Po 20 kwietnia przekonamy się, jak mocno Król Boomerów Trump straci cierpliwość wobec Rassiji.

Eurocucki planują natomiast "samobójstwo ze strachu przed śmiercią". Czyli chcą wypchnąć Amerykanów z Europy (rozkręcając przy tym gigantyczne jojczenie na "zdradę USA") i w  perspektywie 5-10 lat zastąpić amerykańskie zdolności w Europie. Na pewno będą mieć obsuwy czasowe w realizacji tego planu, więc w ciągu następnych 10 lat zachodnioeuropejskie zdolności wojskowe nadal będą rozgrzebane - zwłaszcza jeśli przemysł nadal będzie tłamszony Zielonym Ładem. Brak zdolności obronnych będzie skłaniał Berlin, Paryż i Brukselę do nowego resetu z Rosją. Wspólna armia (według projektu Manfreda Webera posiadająca wspólnego szefa sztabu - co oznaczałoby powrót do czasów, w których Polnische Wermacht podlegał Ludendorffowi) wykorzystywana byłaby najwyżej do mieszania się w konflikty pomiędzy Subsaharyjczykami w Afryce lub do interwencji przeciwko państwom UE prowadzącym politykę gospodarczą/imigracyjną/zagraniczną wewnętrzną sprzeczną z wykładnią eurocucków. Chociaż interwencje wojskowe nie będą potrzebne, bo dużo łatwiej będzie spacyfikować niezależną politykę krajów członkowskich za pomocą euro i mechanizmów płynnościowych EBC  - tak jak to w zeszłej dekadzie zrobiono z Grecją czy Włochami. Tak to bywa, gdy suwerenne państwa pozbawia się władzy kreacji pieniądza. No ale zakompleksione Janusze same się w te pułapkę wepchną, bo "euro to przynależność do elitarnego klubu" a poza tym banknoty euro są ładne...